Z niepamięci w pamięć - rozmowa z Janem Nowarą/ PRAPREMIERA "HIOBA`51"

Z niepamięci w pamięć - rozmowa z Janem Nowarą/ PRAPREMIERA "HIOBA`51"



Z NIEPAMIĘCI W PAMIĘĆ

Z Janem Nowarą rozmawia Monika Midura

 

W 2019 roku w Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku zrealizował Pan spektakl „Obława” opowiadający o ludobójstwie dokonanym na żołnierzach podziemia niepodległościowego oraz ludności cywilnej Suwalszczyzny. Dziś w Rzeszowie sięga Pan po historię pułkownika Łukasza Cieplińskiego. Dlaczego zajmuje się Pan tematem Wyklętych?

Po pierwsze dlatego, że to historia, która zasługuje na trwałą pamięć, a  dziś  często bywa zakłamywana. Żołnierzy Wyklętych unieważnia się, albo wręcz unicestwia, w imię  bieżących  interesów politycznych i jest to dla nich bardzo krzywdzące. To niezwykle istotna część polskiej historii, która została skazana przez rządzących Polską po II wojnie światowej na usunięcie z pamięci zbiorowej. Polskiego podziemia niepodległościowego po II wojnie światowej miało na kartach historii po prostu nie być.  Ale kiedy Polska w 1989 roku odzyskała suwerenność,  ta historia powróciła, białe plamy powinny więc zniknąć.  Z całą pewnością teatr jest  przeznaczony do tego, aby we  właściwy sobie sposób, a więc emocjonalnie i uczuciowo, o tym  opowiadać. To jego ważna misja. Temat ludzi, którzy mieli przepaść w dziejach, ma też aspekt metafizyczny. Próbowano im odebrać prawo nie tylko do pamięci, ale i   do duchowej wieczności. Nie odbyły się ich pogrzeby, do dziś nieodgadnione pozostają miejsca  ich pochówku, jeśli w ogóle można tak nazwać wrzucanie ich ciał w rozkopaną ziemię pod osłoną nocy.  Tym sposobem, w perspektywie metafizycznej, ich dusze nie doznały obrzędu pożegnania i nie „wyruszyły” na wieczny spoczynek. Spektakl przywołujący ich pamięć ma więc też wymiar metafizyczny.

 

W białostockiej „Obławie” i  w rzeszowskim „Hiobie’51, oprócz dramatycznej historii ofiar, wyraźnie uwydatnione jest  cierpienie ich rodzin…

To  rodziny – żony, matki, ojcowie, siostry, bracia – pozostały w tragicznej pustce. W poczuciu straty po odejściu najbliższych, spotęgowanym gestem unicestwienia, odebrania praw i godności. Jadwiga Cieplińska doznała dramatu życia z  piętnem żony bandyty, człowieka niegodnego pochówku i pamięci. Właśnie poprzez przeżycia bliskich tragedia Wyklętych trwała w czasie, dlatego te świadectwa, często bardzo przejmujące, są godne przywołania. W  przypadku „Obławy” mieliśmy do czynienia z zapiskami, opowieściami najbliższych o tym, jak  Niezłomni „znikali” z życia, zgarnięci z domu, zagrody, pola, nawet z kościoła. W  „Hiobie’51”  sięgamy do listów z prośbą o łaskę, które pisali zarówno bliscy, jak i sami skazani.  Te świadectwa  najbliższych pokazują cenę, jaką za wierność ojczyźnie musieli zapłacić Wyklęci i ich rodziny.

 

W obydwu spektaklach poświęconych Wyklętym pojawiają się wątki romantyczne. Czemu służą?

 Historia Niezłomnych  wpisuje się w paradygmat polskich dramatycznych zmagań o wolność, niepodległość, wyzwolenie. Dlatego konotacje romantyczne  są tu nieprzypadkowo.  Żołnierze Wyklęci są ogniwem w romantycznym łańcuchu polskich dziejów uwiecznionych przez wieszczów.  Gest romantyczny został w ich losie tragicznie zakodowany. 

 

Zastanawiam się, czy język bohaterów romantycznych może przemówić  do współczesnego widza, ale w pańskich spektaklach pojawiają się też nowoczesne formy wyrazu…

W „Obławie” – opowieści o Wyklętych towarzyszył zespół rockowy Ignoto Deo, inspirujący się  historią polskich zmagań niepodległość. Piosenka na scenie to wyśpiewany  tekst dramatu, esencjonalny i odwołujący się do emocji tak jak teatr w swojej istocie. Zarówno więc zespół rockowy, jak i współczesny raper mogą mieć w tym przekazie ważny udział. Do udziału  w „Hiobie’51” zaprosiłem znakomitego rapera Bartka „Eskaubei” Skubisza, z myślą, że  wniesie do spektaklu współczesny przekaz i energię w formie przesłania na temat pamięci, która jest  głównym motywem naszej opowieści. Jeśli największą zbrodnią wobec Niezłomnych było skazanie ich na niepamięć, próba usunięcia ze świadomości, z kart historii, to najważniejszym zadaniem na dziś jest właśnie przywrócenie pamięci o nich. Pytania: gdzie oni są? gdzie oni teraz są? w sensie dosłownym - gdzie są ich szczątki? - i przenośnym - jakie miejsce zajmują w naszej świadomości? – stawia w swoim rapie Eskaubei. Chciałbym, żeby ten element spektaklu pełnił rolę współczesnego epilogu ich historii, epilogu przemawiającego do dzisiejszych  młodych  ich językiem. Bo to ich przede wszystkim powinien objąć proces przywracania pamięci o Żołnierzach Wyklętych.

 

Spektakl przygotowywany jest z rozmachem – liczna obsada, dwa plany: sceniczny i filmowy. Skąd takie reżyserskie i dyrektorskie decyzje?

Sztukę napisał na nasze zamówienie Jarosław Jakubowski – poeta, prozaik, dramaturg. Potraktował temat Łukasza Cieplińskiego bardzo poważnie, tworząc opowieść z wieloma postaciami i sytuacjami. Ponieważ jest to prapremiera, to niepisanym, ale dobrym obowiązkiem teatru jest możliwie wierne przedstawienie tekstu dramatu. Stąd w spektaklu bierze udział prawie cały zespół aktorski  Teatru im. Wandy Siemaszkowej.  Na planach filmowych pojawiają się też mali chłopcy – laureaci zorganizowanego przez nas podczas pandemii konkursu recytatorskiego on-line.  Podjąłem decyzję, żeby część postaci i scen dramatu  przenieść do sfery filmowej. W myśl  interpretacji, według której Łukasz Ciepliński w celi więzienia na Rakowieckiej przywołuje z pamięci obrazy z przeszłości, a także tworzy w wyobraźni obrazy teraźniejszości, której nie może doświadczyć. Część scen zapisanych w sztuce rozgrywa się w rzeszowskim mieszkaniu, w którym pozostała żona Jadwiga z  synkiem Andrzejkiem. Tych sytuacji nasz bohater w rzeczywistości nigdy nie przeżył. Zostały umieszczone w tekście , żeby pokazać dramat jego najbliższych, a w spektaklu tworzą także przestrzeń do przedstawienia ocalałych grypsów, które z więzienia przesyłał najbliższym Łukasz Ciepliński.  Przenikanie się pamięci i wyobraźni  – oto język naszej scenicznej opowieści o Hiobie Wyklętym.